środa, 23 lipca 2014

ZAiKS - stowarzyszenie artystów

ZAiKS – tę nazwę zna każdy. Znają ją artyści, ale i przedsiębiorcy. W powszechnym rozumieniu jest tak, że jak odtwarzasz np. muzykę i czerpiesz z tego tytułu korzyści, to musisz odprowadzić od tego opłatę. Czyli dzielisz się swoim zyskiem z twórcą słuchanego utworu. Tak jest w teorii, bo w praktyce płacimy niechętnie, a i sam ZAiKS wymyśla coraz ciekawsze sposoby na to, żeby opłaty wydusić.  W ostatnich miesiącach w mediach pojawiała się historia fryzjera z Wałbrzycha, który ze stowarzyszeniem wygrał w sądzie i został zwolniony z opłat. Tu jednak ZAiKS się odwołał, a sprawa apelacyjna trwa. Ostatnio też pojawiły się doniesienia, że stowarzyszenie chce nałożyć opłaty na sprzedawane smartfony i tablety – w końcu mogą być one narzędziem służącym piractwu. Opłata dla twórców, co do zasady, jest słuszna, problemem może być za to praktyka funkcjonowania instytucji. A krytyków stowarzyszenia nie brakuje.
Największa w Polsce organizacja dbająca o interesy twórców to też biznes sam w sobie. Wspomniane wynagrodzenia w organizacji, choć dość orientacyjne, dla wielu artystów mogą być nieosiągalne. Przeciwnicy funkcjonowania stowarzyszenia często podkreślają, że nie reprezentuje ono wszystkich artystów, a rości sobie prawo do występowania w imieniu każdego. Z drugiej strony gorliwość, z jaką ZAiKS walczy o pieniądze, może być przejawem dbania o interesy swoich członków. Jednak mając na uwadze np. swoją prowizję, ciężko powiedzieć, że ZAiKS robi to bezinteresownie.